Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2016

Demon antymagiczny i rubieże gaussowskie

Nie wiem, czy wiem czym jest cud. Vaclav Havel Ja też nie wiem. Nie wiem też czym jest magia. Ale chętnie przychylam się do tezy Toma Crosshilla, że magia to wybór pewnego zdarzenia o niezerowym prawdopodobieństwie. Choć wydającym się czasem niemożliwością. Na przykład władając magią mogę sprawić, że w losowaniu totolotka wypadną liczby, które skreśliłem, albo że w zagrażającego mi na ulicy napastnika uderzy piorun. I magii nie da się udowodnić. Nie da się uchwycić jej działania. Zawsze jest prawdopodobieństwo, że to tylko splot okoliczności. Mogę sprawić swą mocą wygraną w totolotka, ale tylko raz. Drugi raz już mi się to nie powiedzie. I ta niemożność udowodnienia, wliczenia do kalkulacji, jest zmorą panującej nad światem sztucznej inteligencji, która zmierza do wszechwiedzy, którą pan Laplace przypisuje pewnemu teoretycznemu konstruktowi zwanemu „demonem”.     Nowelka pt. „Magia i demon Laplace’a” ukazała się na łamach „Nowej Fantastyki” w numerze 04/2015, który zakupiłem

Człowiek z „Marco Polo”, cz. 2

Obraz
K apitan J. N. Forbes dowodził poprzez terror. Ale właścicielom Black Ball Line, jego pracodawcom, odpowiadało, że mogą szczycić się szybkością i pewnością spedycji, mając za nic protesty załóg (nie było wtedy związków zawodowych, a i załogi dostawały premie za każdy rekordowy przelot, co łagodziło trochę sytuację), czy nawet pasażerów. „Marco Polo”  Na żaglowcach przyjęto, że decyzję o postawieniu dodatkowych żagli, czy też zrzuceniu obecnie wykorzystywanych lub ich zrefowaniu (zmniejszeniu powierzchni) podejmował tylko kapitan. Kapitan Forbes był pod tym względem nieugięty. Zdarzały się delegacje pasażerów przynoszących petycje o zrefowanie żagli w obawie o życie. Zdarzały się niesubordynacje oficerów wachtowych, którzy ryzykując karierę nakazywali zrzucanie lub refowanie żagli, gdy kapitan spał. Dla zabezpieczenia się przed taki praktykami Forbes zapinał fały (liny do wciągania i zrzucania żagli) na kłódki. A gdy i kłódki mu rozbijano, sypiał na pokładzie, przykryty pledem, z

Człowiek z „Marco Polo”, cz.1

Obraz
Mazury są dla mojego pokolenia żeglarzy matecznikiem. Tam się wychowaliśmy, jakby w drugim domu rodzinnym. A każdy rodzinny dom ma swój folklor, w tym przyśpiewki. Typowymi dla żeglarzy szuwarowo-bagiennych pieśniami były te, które sławiły uroki mazurskiego zacisza, strzechy pośród borów i majestatyczne chmary komarów, co łacno poznać po typowo mazurskich tytułach: „Pożegnanie Liverpoolu”, „Stara Maui”, „Sacramento”, „Hiszpańskie dziewczyny” oraz „Marco Polo”. "Marco Polo" pod pełnymi żaglami ( źródło )     Pieśń żeglarska (nie, nie szanta, szanta to specyficzna pieśń żeglarska, pieśń pracy) pt. „Marco Polo” nie opowiada o słynnym podróżniku, który nigdy Kitaju nie oglądał, ale o noszącym jego imię kliprze, czyli bardzo szybkim żaglowcu z XIX wieku. Klipry były wykorzystywane do przewożenia towarów, które miały szybko dotrzeć do Europy. Dwa szlaki były szczególnie ważne: herbaciany, wiodący z Chin (regaty kliprów herbacianych to osobna historia) i wełniany, austral