Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2013

Młynarz, zbój i niewidzialna ręka rynku

Młynarz Franciszek wracał przez las piaszczystym gościńcem na grzbiecie zmęczonego osła. Biedne zwierzę w jukach taszczyło jakieś paskudne klamoty, które obijały się i brzęczały irytująco przy każdym kroku. Prawdę powiedziawszy, to nie sposób było utrzymać irytacji przez kolejny dzień wędrówki, więc obaj podróżnicy – apatyczny osioł i frasobliwy jego pan – ignorowali ten klekot i brząkanie tak, jak rybacy ignorować zwykli szum morza. Osioł po prostu człapał w brudnym piachu średniowiecznego gościńca z całkowitą obojętnością. Aczkolwiek trzeba było rzec, że przy młynarzu wyglądał jak gimnazjalista po dopalaczach. Franciszek miał minę tak smutną i zrezygnowaną, jakby właśnie się dowiedział, że jako jedyny człowiek przeżyje apokalipsę tylko po to, żeby miał po niej kto posprzątać. I gdy już wydawać by się mogło, że nasz podróżnik winien trafić do Księgi Rekordów Guinnessa jako najnieszczęśliwszy człowiek świata, z zarośli przydrożnych wyskoczył nań zbój.     Zbój z kolei był klasycznym

Pętla Czasu Apokalipsy

Mijają dwie godziny, czterdzieści osiem minut i dwadzieścia sekund filmu „Czas Apokalipsy” (wersja „Redux”), gdy pułkownik Kurtz zaczyna czytać: We are the hollow men We are the stuffed men Leaning together Headpiece filled with straw. Alas! T. S. Eliot „The Hollow Men” Co w tłumaczeniu na polski brzmi: My, wydrążeni ludzie My, chochołowi ludzie Razem się kołyszemy Głowy napełnia nam słoma. T.S. Eliot „Wydrążeni ludzie” tłum. Cz. Miłosz Kurtz czyta Eliota. Barbarzyńca i poemat. Z drugiej strony to tylko figura znana już z „Wilka morskiego” J. Londona, gdzie kapitan Larsen, genialny samouk, stanowi na statku swoje prawo i swoją moralność, udowadniając głównemu bohaterowi (a w rzeczywistości modelowy autor modelowemu czytelnikowi), że ta ostatnia nie jest bezwzględną wartością, lecz jest budowana na ludzkim charakterze. Podobieństwa pułkownika Kurtza i Wilka Larsena winny być tematem co najmniej osobnego eseju. Ale nie o tym dziś chciałem opowiedzieć.

Życie na gorąco

Nie wiem nawet pod jakim szyldem umieścić zjawisko, o którym chcę powiedzieć. Jest to historia jedyna w swoim rodzaju.     Jakiś czas temu powodzeniem cieszyły się prymitywne reality show, których tematyką była nuda i pustka grupy podglądanych ludzi, a których zajmowano różnymi nieproduktywnymi zajęciami, by rzesza telewidzów mogła pustkę i nudę swojej egzystencji zająć ich podglądaniem. Pewnego rodzaju ekstrapolacją tego zjawiska był film „Truman Show” - kto nie widział, musi go obejrzeć.     Obecny czas, dzięki splotowi nieoczekiwanych wydarzeń oraz postępowi technicznemu przyniósł zjawisko podobne do wspomnianego filmu: możemy oglądać życie człowieka, który nic o tym (dotąd) nie wie. I nie jest on upatrzonym specjalnie do tej roli wybranym dzieckiem, dla którego buduje się osobną kopułę o tysiącach kamerzastych oczu. Tu środki są zachwycająco ubogie: smartfon i chmura danych. I nasz bohater, który ma na imię Hafid i jest krawcem z Dubaju.     Hafid wybrał się do swojej roli s