Posty

Wyświetlanie postów z 2016

Polak mały, sztuczka kusa

Obraz
Wspomniałem ostatnio o filmach Bagińskiego. Że chciałbym obejrzeć„Pokój światów” w reżyserii del Toro, czy choćby Bagińskiego. Pierwotnie miałem to zilustrować linkiem do filmu „Twardowsky 2.0”, ale okazało się, że trafiłem na nowy film: „Jaga” (oraz poprzedzający go „Operacja Bazyliszek”). Odleciałem. I w tym miejscu pragnę przeprosić pana Bagińskiego i rzec, że wolałbym „Pokój światów” w jego reżyserii, niż czyjejkolwiek innej.     A Ty? Znasz już cykl „ Legendy polskie ”?     Dawno temu ukazała się na serwisie YouTube krótkometrażówka Bagińskiego pt. „Smok”. Nie powiem, ciekawa. I epizodyczna rola Jerzego Stuhra jako hejnalisty, i koncepcja smoka porywającego… dziewczęta (boć się pojęcie dziewicy przewaluowało od czasu Kadłubka), i realizacja – fajne. Potem przyszedł „Twardowsky”. No i było jeszcze lepiej. Imć Twardowski, nasz pierwszy Polak na Księżycu, który pięknie wyprowadza w pole (a właściwie wysadza w pole) uroczą diablicę o imieniu Lucynka, po czym przywłaszcza

A zwłaszcza jeden łotr

Obraz
   Disney zrobił film wojenny w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Kropka.     To najkrótsza i w dodatku pełna recenzja „Łotra 1”. Jeśli przyjmiemy, że subiektywny odbiór nie winien nam się w recenzji mieszać. A jaki jest ten subiektywny odbiór? Jestem niecałą godzinę po seansie, gdy piszę te słowa; nie wiem jednak kiedy posta wystawię zupełnie nie wiem, kiedy go czytasz. I czy znasz już fabułę i przebieg akcji filmu. Nie wiem. Postaram się nie spojlerować.     Zatem spojlerem nie będzie oświadczenie, że udało się wykraść plany Gwiazdy Śmierci. I że wielu ludzi oddało za to swoje życie. To już wiemy z epizodu IV, z „Nowej Nadziei”. Nadzieja jest tu przyzywana kilkukrotnie w czasie filmu, zarówno w działaniach, jak i w tekście. I dobrze. Uważam, że cnoty teologalne winny mieć swoje miejsce w kulturze i w sztuce. Na razie największą reprezentację ma miłość. Wiara powinna mieć lepsze jakościowo publikacje, a kwestia nadziei do dziś wygląda nader marnie. Fanowski plakat nawiązujący do &

Inne Klechdy. Nic nowego.

Obraz
Powieść Pawła Majki pt. „Pokój Światów” zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Choć można westchnąć „ Nihil novi sub sole ”, to jednak nie tylko cieszę się, że ją przeczytałem, ale jeszcze nie mogę się doczekać ciągu dalszego.     Jeśli coś można zarzucić J. Dukajowi to jego ostentację światotwórstwa. On jest w stanie wykreować zachwycający, kompletny świat dla potrzeb opowiadania i porzucić go. Nie kontynuuje. Nawet jeśli coś zamierzył kontynuować (urwania „Perfekcyjnej niedoskonałości” nie potrafię mu zapomnieć). I tak dla potrzeb „Innych pieśni” utkał świat z żywiołów Empedoklesa, w którym osią jest wywieranie wpływu na keros przez kratistosów , a wyzwaniem, które stoi przed bohaterami jest pokonanie adynatoi , istot, których nazwa po polsku brzmi niemożliwi . Piękne było i się skończyło. Pozostawieni sami sobie czytelnicy próbowali różnych środków na stłumienie tęsknoty za tym pięknym światem: przeżuwali akapity na forach, próbowali tworzyć RPG w oparciu powieść (a można nawet i b

Magazyn osobliwości

Obraz
Pożyczył mi przyjaciel książkę Jerzego Kosińskiego. Pominę moje skandaliczne opóźnienie pomiędzy momentem wypożyczenia a rozpoczęciem lektury. Przejdę do sedna.     Czym jest recenzja? Na wszelki wypadek nie czytam słownikowej definicji. Poprzestanę na moim, kalekim, rozumieniu. Czy recenzja ma być wyrokiem? „Podoba mi-się/ Nie podoba mi-się; niepotrzebne skreślić”? Sentencją wyroku z uzasadnieniem: „podoba mi się, bo...”? Jak to szło w szkolnych zadaniach? „Uzasadnij odpowiedź wykorzystując dostępne źródła”? A może recenzja ma być przybliżeniem treści bez spoilerów ? To by z niej czyniło rodzaj sympatycznego kalamburu wciągającego odbiorcę w zabawę, w której wyniku zdecyduje, czy chce się zapoznać z danym utworem, czy nie. Chyba lepiej, niż subiektywny wyrok? A może recenzja winna być pogłębionym zastanowieniem nad treścią? Takim „co autor chciał powiedzieć”, ale bez sztubackiego stresu i zastanawiania się, co Pani Od Polskiego chce usłyszeć? Może to już za daleko. Może to już p

Witajcie w Wielkim Guslarze

Obraz
Myliłby się ten, kto uważałby, że zachwyciłem się Night Vale jako zjawiskiem nowym, niezwykłym. Zdaję sobie sprawę, że to nie pierwsze miasteczko osobliwości. A jedno z ważniejszych dla fantastyki takich miast znajdowało się w Związku Radzieckim, nad rzeką Guś. A w tym szczególnym mieście szczególny był zwłaszcza dom przy ulicy Puszkina 16. Witajcie w Wielkim Guslarze Miasteczko Wielki Guslar liczy sobie osiemnaście tysięcy mieszkańców, i choć leży na równinie, to z punktu widzenia nieziemców leży na jakiejś wypukłej krzywiźnie skorupy ziemskiej, która widoczna jest dopiero z dystansu kilku parseków. I dlatego od 1967 roku niemal regularnie się tam zapuszczają, wiedząc, że przy ulicy Puszkina 16 zawsze wyciągnie do nich pomocną dłoń Korneliusz Udałow, kierownik przedsiębiorstwa budowlanego.    Kirył Bułyczow był obecny na polskim rynku fantastyki „od zawsze”. Jego lekkie, satyryczne opowiadania osadzone w konwencji light-SF (w opozycji do sjerjożnej hard-SF ) bawiły zder

Witajcie w Night Vale

Obraz
Witajcie w przyjaznej, pustynnej społeczności, gdzie słońce mocno przygrzewa, księżyc jest wyjątkowo piękny, a tajemnicze światła wędrują nad naszymi głowami, w czasie gdy wszyscy udajemy, że śpimy.     Witajcie w miasteczku, gdzie zwykłe rzeczy nie dzieją się zbyt często. Witajcie w Night Vale. Nieważne, czy obchodzisz Dzień Zaduszny, ango-saksoński Halloween, celtycki Samhain (czyt. sauuin ), czy też swojsko-literackie Dziady. Czas przełomu października i listopada jest tradycyjnie poświęcony życiu post-biologicznemu oraz wszelkim przejawom życia nadnaturalnego. Dlatego nie od rzeczy jest właśnie teraz wspomnieć o zjawisku, które ukazało się światu 15 lipca 2012 roku, czyli zgoła niedawno, lecz zyskało wielu fanów na całym świecie. Chodzi o słuchowisko „Welcome to Night Vale” autorstwa Josepha Finka i Jeffreya Cranora, które publikowane jest w internecie w postaci podcastów.     Starsi czytelnicy („starszego” autora niniejszego bloga aż w krzyżu strzyknęło) mogą pa

Pijacki sen bohaterów

Obraz
Adolfo Bioy Casares był przyjacielem i współpracownikiem Jorge Borgesa, razem napisali przekomiczne „Kroniki Bustosa Domecqa”, które przy całym ładunku kpiny z kierunków rozwoju sztuki i jej mimetyzmu jednocześnie zadają ważkie pytania o jej istotę. Znając miarę intelektu autora sięgnąłem onegdaj po jego „Sen o bohaterach”. I po przeczytaniu spokojnie napisanej powieści obyczajowej pozostałem w pełnym osłupieniu, a przez mózgownicę przewalały mi się reminiscencje Frazera i Eliadego. I powróciło wielkie pytanie: kim byli antyczni bohaterowie? Czy – jak sugeruje Bioy Casares – zwykłymi, młodocianymi nożownikami?    Rzecz wydaje się prosta. Oto mamy młodego, raptem dwudziestoletniego Emilio Gaunę, adepta mechaniki samochodowej, który w czasie karnawału roku 1927 przeżywa coś. To „coś” to pewien ciąg zdarzeń zainicjowany przez wygraną tysiąca pesos na wyścigach. Za wygrane pieniądze Gauna funduje swej paczce przewodzonej przez szemranego doktora Sebastiana Valergę wyskok na miasto. Wy

CSI: Teby

Obraz
Jeśli traktujesz poważnie mitologię grecką, musisz zadać sobie w pewnym momencie kluczowe pytanie: co jest nie tak z „greckim bajaniem” Parandowskiego i Kingsleya? Gdzieś, w którymś momencie pisze o tym Frazer, może Eliade. Zaczyna się wkradać zwątpienie. Czytając Kubiaka już wiemy, że myśl o nieco disneyowskim świecie baśni dla dzieci nie ma nic wspólnego z tym, w co wierzyli Achajowie, zwani (nieco na wyrost) Starożytnymi Grekami. Bo dla nich, jak dla każdej z kultur, religia to kwestia życia i śmierci. Opowieści o Tezeuszu i Argonautach, wyprawa Orfeusza do Hadesu i Dedal więziony na Krecie, nie były bajkami do usypiania dzieci.     Czytamy u Kubiaka o genezach imion bogów, ale i doczytujemy u niego o innych, niż pisze Parandowski, domenach, którym patronowali. Apollo, piękny bóg poezji i muzyki z Parnasu, to Apollyon , czyli „Niszczyciel”, miał w swej władzy także i zarazę. Mało liryczne, nieprawdaż? A siostra jego dziewicza, Artemida, Pani Łowów, przypuszczalnie nosi w charakte

Złe królowe

– Wiesz – rozpoczęła królowa drżącym głosem, – to straszne co się ostatnio dzieje na świecie. Tyle się słyszy o tych wszystkich zamachach, przewrotach, zdradach, rewolucjach… Ciężko być monarchą w tych czasach. Królowa przytknęła drżącą ręką papierosa do ust. Rozbieganym wzrokiem powiodła po całej komnacie zatrzymując w końcu spojrzenie na kredensie w rogu. – Ale też i arystokracja nie jest bez winy, wiesz? – kontynuowała. – Te skandale obyczajowe! Ponoć królowa Krety spółkowała z bykiem, słyszałeś o tym pewnie? To chyba przez te narkotyki. Nasza klasa społeczna jest szczególnie mocno narażona na pokusę narkomanii. Wszystko nam wolno, nikt nam nie podskoczy, a z drugiej strony stres wywołany odpowiedzialnością za losy kraju… Słyszałam ostatnio o takiej jednej królowej, co siedziała cały dzień gapiąc się w lusterko i pytając go, czy jest najlepszą laską w całym królestwie. I podobno słyszała, jak jej lustro odpowiadało, wyobrażasz to sobie? A pewnego razu zaczęło jej mówić, że j

Mnemozyne jest zamaskowaną Klio

Obraz
Pamięć jest zawodna. Borges napisał – a już nie pamiętam gdzie – że pamięć jest wynalazcza. I nie można mu odmówić racji.     Spotkany ostatnio kolega wytknął mi dwa błędy w moim poście ointerpretacji jako akcie woli czytelnika . Po pierwsze, że nie da się zinterpretować tego filmu w jeden z podanych przeze mnie sposobów. A dokładnie nie można tego uczynić od momentu konfrontacji Danielsa z doktorem Cawley’em, gdy grany przez Marka Ruffalo agent Aule pojawia się dość znienacka w zupełnie nowej roli. A nawet gdyby chcieć na to przymknąć oko, to jego skinięcie głową w czasie rozmowy na schodach, na końcu filmu, dobija ostatnie argumenty. No cóż. Niewykluczone, że ma rację. Gorzej z drugą. Zarzucił mi, że na żywca przepisałem coś z niespecjalnie rzetelnej recenzji pewnego znanego portalu filmowego. Spytałem co niby takiego. Odparł, że Daniels i Aule nie byli agentami FBI. Ależ oczywiście, że byli! Przedstawiają się jako agenci federalni, nikt nie był w tym czasie agentem federalnym,

Konkluzja wujka Staszka #9: Z czego wynika, że jesteśmy ciężko doświadczeni przez skojarzenia

Obraz
Gdy w drugiej części filmowego „Hobbita” Tauriel mówi do Legolasa o Kilim: „jest wysoki jak na krasnoluda”, natrętne skojarzenie dopowiada w umyśle: „ale wciąż za niski jak na szturmowca”. Przygotowując się do walki z Płaczącym Aniołem (Dr. Who) ( źródło ) PS. Rzecz jasna tytuł posta również wynika z pewnego skojarzenia i  jest nawiązaniem do opowiadania. Zagadka: kto je napisał i gdzie ukrył się  jaguar, który ranił w rękę żonę narratora? Wiesz?

Masz jeszcze jeden wybór

Obraz
Pisałem czas jakiś temu (cóż za eufemizm, miesięcy ze trzydzieści!) oksiążkach, które w ręce czytelnika dają wybór rozwoju sytuacji,wybór drogi fabularnej . Co zrobisz? Czy otworzysz drzwi, gdy pukają? Czy uratujesz krwawiącego przeciwnika? I tak dalej.     A dziś opowiem Ci o jeszcze innym wyborze. Wyborze interpretacji. Bo i tak można do rzeczy podejść. Można przyjąć pewną interpretację utworu, która wszystko zmienia, która obraca całą historię na nice i ukazuje nam sytuację zupełnie inną.     Wskaże tylko dwa utwory, jak dwa przykłady: jeden oczywisty, drugi subtelny. Oba mistrzowskie. Zaczynajmy zatem!     Pierwszym jest film Martina Scorsese z roku 2010 pt. „Wyspa tajemnic” (oryginalny tytuł: „Shutter Island”) z Leonardo DiCaprio i Markiem Ruffalo w rolach głównych. Choć nie. W rolach najczęstszych pod względem czasu ekranowego. Bo role główne to Leonardo DiCaprio grający jednego z agentów FBI i Ben Kingsley grający doktora Cawleya. Grający drugiego z agentów Mark Ruffalo,

Kopia bezpieczeństwa

Obraz
Któż z nas, rozbestwionych komputerowymi grami lub doświadczeniem admina, nie chciałby trzymać swojej kopii na wypadek wypadku? Archiwizowany „ja”, po którego sięgnięto by, gdy moje ciało podstawowe uległoby daleko idącemu uszkodzeniu, czy też zgoła zniszczeniu – śmierci. Po prostu klon. Czyżby?    Są pewne ale. Po pierwsze: czy to byłbym ja? Musiałaby moja kopia być kontynuatorem obecnej linii świadomości. Po drugie: jak tę świadomość wpisać? I jakie mogą być tego wszystkiego konsekwencje?     Literatura fantastyczna już od dłuższego czasu żywo się interesowała się tym zagadnieniem. Z różnym skutkiem. Na przykład w „Perfekcyjnej niedoskonałości” J. Dukaj prowadzi nas po świecie powieściowym w specyficzny dla siebie sposób – poprzez wrzucenie czytelnika na głęboką wodę. Toteż nie do końca rozumiemy, czego jesteśmy początkowo świadkami. Podany fragment „widzimy” oczyma córki Judasa McPhersona, Angeliki:    Na trawnik wpadła czarna jak heban kobieta z ogniem nad głową.   Była