Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2017

Miłosne dotknięcie nowego wieku

Obraz
Z afisza patrzy na mnie Joaquin Phoenix z januszowym wąsem. Prawdę powiedziawszy, gdybym nie wiedział o czym jest ten film, stwierdziłbym, że Phoenix wcielił się w postać Flandersa z „Simpsonów”. A tymczasem jest to najlepsze nietechniczne SF od czasów filmu „Gat t aca. Szok przyszłości ”. Podobnie jak tam, przyszłość zaznaczona jest na marginesie. Nie ma latających samochodów, kosmolotów, androidów bojowych. Mamy za to długie ujęcia w dużej mierze oparte o wąs głównego bohatera, Theodore’a Twombly (tak się nazywa postać, w którą wciela się Phoenix). Mamy ambientową muzykę Owena Palletta i ansamblu Arcade Fire oraz seksowny, skrzypiący kontralt Scarlett Johansson, która użycza głosu sztucznej inteligencji (zwanej tu po prostu systemem operacyjnym) o imieniu Samantha. Od tego miejsca UWAGA: wysokie natężenie spojlerów O czym jest film? Z jednej strony o zagubieniu człowieka w cywilizacyjnej bańce, w której wszystko jest proste. Theodore rozwodzi się z żoną, al

Pewien pożółkły list

Obraz
Mam schowane stare roczniki różnych czasopism, które zdarzyło mi regularnie czytać. Chyba największy ich zbiór dotyczy „Nowej Fantastyki”, która mnie niejako wychowała literacko u schyłku zeszłego tysiąclecia.     Wyciągnąłem sobie niedawno taki plik z lat 96-98 i przeglądałem, czytając uważnie spis treści, wyławiając opowiadania do ponownego przeczytania oraz rubrykę „Czytelnicy i Fantastyka ”, w której (ku niejakiemu zażenowaniu, ale i próżnej satysfakcji) znajdowałem listy podpisane swoim nickiem (tak, tak, nick Altti ma już dobrze ponad dwie dekady). Trzeba dodać, że nie były to e-maile, lecz listy papierowe, nierzadko ręcznie wytwarzane. Pisało się „w ciemno”. Nie wiadomo było czy ktoś to przeczyta, czy to opublikują, a na polemikę czekało się minimum dwa miesiące. Rzecz chyba niewyobrażalna w dobie błyskawicznych shitstormów w komentarzach pod marnej jakości artykułami na rozmaitych onetoidach.     Ale największą chyba niespodziankę sprawił mi list, który postanowiłem tu przepis

Szafiry w błocie

Obraz
Czy masz wśród ulubionych twórców poetę, którego słowa wpadają Ci w umysł niczym oszczep, harpun penetrujący ciało wieloryba? Raz przeniknąwszy zostają, ciągną za sobą myśli broczące emocjami? Mam takich dwóch, opowiem o jednym z nich.     Niewiele znam się na poetach, lecz T. S. Eliot to dla mnie poeta, którego nazwać mogę wielkim. Dla mnie osobiście. Kilka jego słów, wers, dwa, może zwrotka, wystarczą, by wywołać jakiś głęboki dreszcz. I nie jest ważna sama organizacja głosek, czy to w tłumaczeniu Miłosza, Boczkowskiego, Dulęby, czy też w anglosaskim oryginale. Treść jego utworów głęboko z czymś we mnie rezonuje.     Tak też niedawno szukając na sieci polskiego tłumaczenia pierwszych wersów „Dry Salvages” (nie znalazłem, niestety), trafiłem na pamiętny początek „Ziemi jałowej”, gdzie Eliot właściwym sobie sposobem obraca naturalne skojarzenia wiosny z odrodzeniem, życiem, radością i kicającymi króliczkami: Najokrutniejszy miesiąc to kwiecień. Wywodzi Z nieżywej ziemi