Słowo Dom znaczy Świat: S. Clarke „Piranesi”

 

Jak pewnie już podkreślałem, nie lubię brnąć w głównym nurcie mody. Czekam, aż opadnie przypływ zainteresowania i dopiero wtedy wchodzę w spokojne fale, oczyszczone z medialnego i reklamowego błota, które zostawiam za sobą, a brzegu. Dlatego gdy kilkanaście lat temu zachwycano się powieścią „Jonathan Strange i pan Norrell” Susanny Clarke, zdecydowałem poczekać z lekturą, aż ucichną głosy zachwytu. Niestety, nie zdążyłem jeszcze jej przeczytać. Za to zakupiłem i przeczytałem jej najnowszą powieść pt. „Piranesi”. I cóż mógłbym o niej napisać bez spoilerów?
   Wieloświat, dysocjacyjne zaburzenia osobowości, studium narodzin kultów, amnezja i rozważanie nad rolą pamięci jako rdzenia samoświadomości, okultyzm, policyjne śledztwo, nawiązanie do problemu platońskiej jaskini, a to wszystko w tempie andante haydnowskich kwartetów smyczkowych. Autorce wystarczyło na to 180 stron znormalizowanego maszynopisu. Ja na kolana padłem. Już dawno nie czytałem nic tak dobrego. I nawet nie dlatego, że „Piranesiego” i moje opowiadanie „Wszystkie szczęśliwe powroty” łączy zastanawiające pokrewieństwo tematyki i konstrukcji świata. Dwa zupełnie różne teksty, opowiadające o skrajnie odmiennych sytuacjach, a jednak zdające się dwiema stronami tego samego medalu.
   Przede wszystkim chciałem się pochylić nad sposobem, w jaki S. Clarke buduje swój świat w wyobraźni Czytelnika, tak by nie musieć go potem opisywać i rozciągać powieści gubiąc całe napięcie.
   Po pierwsze tytuł. „Piranesi”. Piranesi to jeden z Piętnastu Mieszkańców Świata, Umiłowane Dziecko Domu. Imię Piranesi nadane zostało narratorowi przez Tego Drugiego. Pozostałych Trzynastu Mieszkańców Domu to szczątki zmarłych, którymi się Piranesi opiekuje. Piranesi. Coś mi świtało, ale nie kojarzyłem tej postaci. Pomocny Gugiel podpowiedział, że Giovanni Battista Piranesi był osiemnastowiecznym architektem i rytownikiem włoskim. I o te właśnie ryciny chodziło. Historyczny Piranesi był piewcą architektury antycznego Rzymu, lecz jego ryciny nie przedstawiały rzeczywistych obiektów, lecz były pre-surrealistycznymi wariacjami na temat tamtej architektury. Zerknij proszę na rycinę „Via Appia i Via Ardeatina”. 
G. B. Piranesi Via Appia i Via Ardeatina (źródło)

Widzisz to nagromadzenie Posągów, cokołów, inskrypcji? Te frontony, które oszałamiają wysokością (u dołu widać małe postacie ludzkie i pędzący rydwan) i wywołują wrażenie, że to miasto to hybryda Rzymu i R’lyeh. Tymczasem oryginalnie nic takiego się w Rzymie zmieścić w tym miejscu nie da. Proszę, oto link do tej lokalizacji w StreetView.
   Mając już za sobą wizje G. Piranesiego, łatwiej jest wejść wyobraźnią w powieściowy Dom.
   Po drugie indeks. Bohater w pewnym momencie znajduje w swoich notatnikach indeks, na którym się zatrzymałem i zacząłem internetowe poszukiwania wszystkich wymienionych nazwisk oraz lekturę ich poglądów i analizę wspólnych wątków. Pozwolę sobie przytoczyć fragment tego indeksu:
 
Outsider, w psychiatrii, patrz: R.D. Laing
Outsider, w filozofii: Dziennik nr 17, str. 19–32. Patrz także: J.W. Dunne (serializm), Owen Barfield, Rudolf Steiner
Outsider, przedstawienie w różnych systemach wiedzy i wierzeń: Dziennik nr 18, str. 42–57
Outsider, w literaturze, patrz: Fan fiction
Outsider, Colin Wilson: Dziennik nr 20, str. 46–51
Outsider, w matematyce: Dziennik nr 21, str. 40–44. Patrz także: Srinivasa Ramanujan
S. Clarke „Piranesi” (tłum. W. Szypuła)

Po przeczytaniu notek biograficznych, opisów poglądów i streszczeń prac, nakreślony zostaje bardzo mocno kontekst, w którym należy odczytywać dalsze zdarzenia. Oczywiście można pominąć ten etap i czytać liniowo, jak leci. Wtedy Czytelnik jest w sytuacji głównego bohatera, dla którego są to Puste Słowa i wiele z następnych zdarzeń nie jest do końca jasne: z mozołem dowiaduje się, dlaczego Prorok powiedział tak, a nie inaczej, jak głęboko w naszej kulturze zagnieżdżone są motywy L. Arne-Saylesa i, co najlepsze, jak bardzo spleciona z naszym „prawdziwym” światem jest opowieść pani Clarke (tu zwłaszcza proponuję biografię Srinivasy Ramanujana). Moim skromnym zdaniem te wyszukiwania informacji nie rozbijają spójności lektury, ale wprowadzają dodatkowy element wciągający Czytelnika w jej nurt. Znajdując informacje w „naszym świecie” i wykorzystując je do zrozumienia tego co dzieje się w Domu sprawiamy, że te dwa uniwersa splatają się ściślej. Nie ma już tego znanego nam z fantastyki podziału na Tu i Tam. Okazuje się, że Dom leży całkiem niedaleko nas…
   Miłej lektury!
 
Jedną z wad pro­wa­dze­nia Dzien­nika jest kło­pot z póź­niej­szym odszu­ki­wa­niem w nim waż­nych wpi­sów, dla­tego nabra­łem zwy­czaju pro­wa­dze­nia w jed­nym z note­sów Indeksu do wszyst­kich pozo­sta­łych. Każ­dej lite­rze alfa­betu przy­pi­sa­łem w nim pewną liczbę kart; na bar­dziej popu­larne litery, takie jak A lub C, prze­zna­czy­łem wię­cej stro­nic, na te rza­dziej uży­wane – na przy­kład Q albo X – odpo­wied­nio mniej. Pogru­po­wane tema­tycz­nie wpisy notuję pod wła­ści­wymi lite­rami wraz z odsy­ła­czami do sto­sow­nych miejsc w Dzien­niku.
S. Clarke „Piranesi” (tłum. W. Szypuła)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wdowi post

Nim napiszesz post

Polak mały, sztuczka kusa

Wandalizm intelektualny

Śpiulkolot a sprawa polska

O wykręcaniu ludziom numerów

Accelerando

Konkluzja wujka Staszka #12: Pseudonimy

Pies imieniem Brutus

Paranormal Wilkowyje